06 czerwca 2010 (niedziela), godz. 20:00
Marek Dyjak w Warszawie!
Trudno powiedzieć, kim właściwie jest. Żulem i barowym grajkiem - jak sam o sobie mówi. Bardem, polskim Tomem Waitsem - jak chcą wielbiciele. "Najbardziej prawdziwym głosem na polskim rynku muzycznym" - jak ocenia krytyczka muzyczna, nauczycielka śpiewu Elżbieta Zapendowska. Dyjak to Dyjak - mówią przyjaciele; facet, który żył po bandzie, pił po bandzie, aż dotarł do końca drogi. On też tak czuł. Marek Dyjak, bo o nim mowa, 16 czerwca wystąpi w Warszawie.
Urodzony 18 kwietnia 1975. W 1992 zdobył
papiery hydraulika. Wystarczyło kilka rzeczy, by życie było pełne i
szczęśliwe - robotnicze życie, żona robotnicza, robotnicza klitka w
bloku. Zwykłe, proste życie, bez dłubania w niuansach duszy i serca.
Chciał więcej.
Trudno powiedzieć, kim właściwie jest. Żulem i barowym grajkiem - jak
sam o sobie mówi. Bardem, polskim Tomem Waitsem - jak chcą wielbiciele.
"Najbardziej prawdziwym głosem na polskim rynku muzycznym" - jak ocenia
krytyczka muzyczna, nauczycielka śpiewu Elżbieta Zapendowska. Dyjak to
Dyjak - mówią przyjaciele; facet, który żył po bandzie, pił po bandzie,
aż dotarł do końca drogi. On też tak czuł.
W zeszłym roku na Wielkanoc przymocował do drzewa linkę holowniczą.
Pogotowie stwierdziło zgon. Obudził się po kilku dniach w śpiączce, nic
nie pamiętał. Bywały w tej karierze momenty, w których Marek mógł iść za
ciosem, wbić się na artystyczny świecznik. Ale czuł przy tym, że ubiera
się w uprząż, że oddaje lejce w cudze ręce. Niektórzy widzą w tym
artystyczną pozę, że to taka poza robienia się Dyjaka na wyklętego. W
momentach decyzji Marek rzucał "bujajcie się frajerzy" i szedł sobie sam
swoją drogą.
Miejsce: OCH-Teatr, ul. Grójecka 65
Start: 6 czerwca, godz. 20.00
ostatnia zmiana: 2010-05-06