Słowo zamiast obrazu. Niezwykły seans w Heliosie.

W radomskim kinie Helios odbył się w czwartek nietypowy pokaz filmowy. Bajkę "Księżniczka i żaba" oglądały dzieci oraz dorośli niewidomi i niedowidzący. A to, co dzieje się na ekranie, opowiadał im Krzysztof Szubzda, jeden z nielicznych w kraju audiodeskryptorów.

Audiodeskrypcja to technika, która udostępnia dzięki dodatkowym opisom słownym odbiór wizualnej twórczości artystycznej osobom niewidomym i niedowidzącym. Dzięki niej mogą "oglądać" filmy, przedstawienia teatralne czy prace plastyczne.

Podczas audiodeskrypcji opisywane są ważne, znaczące informacje, takie jak: język ciała, wyraz twarzy, przebieg akcji, sceneria czy kostiumy. Zwięzłe, obiektywne opisy scen pozwalają osobie niewidomej podążać za rozwijającym się wątkiem historii oraz usłyszeć i zrozumieć, co dzieje się na ekranie, scenie czy obrazie.

W Polsce nie ma zbyt wielu osób parających się tym zawodem. A ci, którzy tę pracę wykonują, traktują ją zwykle jak dodatkowe zajęcie.

Audiodeskryptorem jest m.in. Krzysztof Szubzda, który w czwartek przyjechał do radomskiego kina Helios na seans "Księżniczki i żaby".

Jego przygoda z tym zajęciem zaczęła się w nietypowy sposób. Gdy uległ wypadkowi samochodowemu, zwolnił tempo życia. Podczas jednej z rozmów z niewidomym kolegą dowiedział się, co to jest audiodeskrypcja. Pana Krzysztofa, na co dzień m.in. konferansjera, zagadnienie to tak bardzo zainteresowało, że zdecydował się na dwa tygodnie wyjechać do najstarszego i najsłynniejszego ośrodka w Wielkiej Brytanii, który zajmuje się tą techniką. Gdy zdobył odpowiednią wiedzę, wrócił do kraju.

- W Polsce, niestety, ciągle jesteśmy na początku, ciągle podchodzimy do tego zajęcia metodą prób i błędów. Audiodeskrypcja nie rozwija się w sposób ciągły - opowiada Szubzda. - Chociaż pierwszy seans filmowy tego typu miał swoją premierę cztery lata temu, wiele się od tego czasu nie zmieniło. Po pierwszym boomie wszystko przycichło bardzo mocno. Przed seansem w Radomiu ostatni taki film zrobiłem pół roku temu - dodaje.

Niewidomi w całej Polsce nie mają zbyt wielu szans, aby "oglądać" produkcje w kinie. Były próby robienia cyklicznych spotkań, ale zwykle po kilku seansach były porzucane. Zorganizowanie projekcji nie należy też do najtańszych.

Co jest najtrudniejsze w pracy pana Krzysztofa?

- Walka z czasem, ciągle jest go za mało i trzeba wybierać to, co jest najważniejsze. Trzeba nadążać narządem mowy za narządem wzroku. Problem jest też z językiem polskim. Bo chociaż jest on przepiękny, przepoetycki, to w porównaniu z angielskim straszliwie nieekonomiczny. Jest powiedzenie, że jeden obraz znaczy więcej niż tysiąc słów, a my musimy ten obraz zamienić w dwa słowa - opowiada Szubzda. - "Księżniczka i żaba" jest bajką, gdzie miejsca na audiodeskrypcję jest wyjątkowo mało. Jest szybko montowana, przegadana, można też usłyszeć dużo ładnych piosenek, których starałem się nie naruszać. Każdy film to świat odrębnych problemów - dodaje.

Organizatorem seansu było Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niewidomym i Niedowidzącym "Nadzieja" oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabo Widzących w Radomiu.

- O tym, że zorganizowaliśmy pokaz, zdecydował przypadek. Córka naszego pracownika jest dyrektorką kina Helios w Białymstoku, które jako pierwsze wprowadziło takie pokazy - mówi Norbert Barszczewski, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Radomiu. - Nasi podopieczni normalnie chodzą do kina, bo są takie same jak wszystkie dzieci i też potrzebują bajek. Na takim seansie są zaś drugi raz. Wcześniej byli właśnie w Białymstoku - dodaje.

Duża sala kinowa wypełniona była nie tylko maluchami, było też sporo osób starszych. W projekcji wzięła udział m.in. udział Beata Linowska, mama 2,5-letniego, niedowidzącego Jasia.

- Pierwszy raz jestem z synkiem w kinie. Pewnie na normalny pokaz byśmy się nie wybrali, a ze względu na fakt, że będzie audiodeskryptor, była to dla nas dodatkowa motywacja. Bo czasem się myśli, gdzie z takim dzieckiem przyjść do kina. Może teraz będziemy chodzić też na zwykłe filmy - mówiła przed pokazem Linowska. - Dzięki takiemu seansowi może Jasiek nauczy się lepiej skupiać uwagę na jednej rzeczy. Dzieci niepełnosprawne są bardzo różne i czasem trudno rozszyfrować, co im się spodoba. Biorę jednak pod uwagę fakt, że po półgodzinie możemy wyjść - dodaje.

Do tej pory w Polsce odbyło się kilka pokazów filmowych z audiodeskrypcją. Zaprezentowano między innymi filmy "Statyści" oraz "Chopin - pragnienie miłości". Odbył się również spektakl teatralny z audiodeskrypcją, białostocki Teatr Lalek zaprezentował przedstawienie "Jest królik na księżycu".

Szubzdzie najwięcej satysfakcji i radości daje śmiech dzieciaków z żartu sytuacyjnego, a nie słownego. Wszystkim jednak, jak się okazuje, nie można dogodzić.

- Panie chcą więcej opisów przyrody, ubrań. Panowie narzekają czasem, że audiodeskrybera jest za dużo - dodaje.

Źródło: Gazeta Wyborcza Radom


ostatnia aktualizacja: 2011-09-08
Komentarze
Polityka Prywatności