
Tymczasowych domów dla szczeniąt i kociąt poszukują pracownicy radomskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Każdy z nas może przez cztery tygodnie zająć się młodym czworonożym niemowlęciem.
W schronisku na Wincentowie jest obecnie 300 miejsc przeznaczonych dla bezdomnych psów i kotów. Ale przebywa w nich dwa razy więcej zwierzaków. Miedzy innymi i z tego powodu placówka zachęca radomian do tymczasowej opieki nad kociętami i szczeniętami. - Chodzi o cztery tygodnie. W tym czasie zapewniamy pokarm i opiekę weterynaryjną dla naszych podopiecznych. Po tym czasie odbieramy podrośnięte zwierzęta - mówi kierowniczka przytuliska Anna Konopska.
Jak podkreśla, w tej chwili znajduje się w nim bardzo dużo szczeniaków i
kociaków. - Tymczasem pobyt w schronisku stanowi dla młodego zwierzęcia
śmiertelne niebezpieczeństwo. Obecność w jednym miejscu kilkuset
zwierząt nie pozwala skutecznie odizolować malucha, u którego nie
ukształtowała się jeszcze naturalna odporność - tłumaczy Konopska.
Pracownicy schroniska stale organizują akcje, które służą uświadamianiu i
uwrażliwianiu ludzi na losy bezdomnych zwierząt. Teraz wymyślili
...malowanie bud. Każdy kto chciałby pomóc, może kupić puszkę farby,
pędzel i przyjechać do schroniska. Ale jeśli ktoś nie będzie miał ze
sobą farby, to dostanie ją na miejscu.
Mamy wakacje, okres urlopowy. Wiele osób poszukuje na ten czas opieki
nad swoim pupilem. Ale radomskie schronisko nie prowadzi hotelu. - Nasze
przytulisko to nie miejsce dla zadbanych zwierząt trzymanych w
mieszkaniu. Domowe psy, czy koty mają mniejszą odporność niż nasze
schroniskowe. Dlatego jeśli jedziemy na wakacje i nie mamy co zrobić z
naszym ulubionym czworonogiem, oddajmy go pod opiekę znajomym lub
poszukajmy wyspecjalizowanego hotelu dla zwierząt - radzi szefowa
placówki na Wincentowie.
Pracownicy przytuliska dotychczas nie zanotowali przypadków podrzucenia
zwierzęcia pod bramy schroniska, co zdarzało się w latach poprzednich.
Nie spieszyli też z pomocą psom porzuconym i przywiązanym do drzew np. w
lesie. - Na szczęście nie słyszeliśmy o takich incydentach. Oby coś
takiego nigdy nie miało miejsca - wdycha szefowa schroniska.
Źródło: mojradom.pl