
Chcesz badać zawartość cukru w cukrze? Interesują Cię bakterie występujące w nowoczesnych klimatyzatorach? A może chcesz po prostu zarobić na tym, czego nauczyłeś się na swojej uczelni? Zostań twórcą spin-offu!
Idea firm zwanych spin-off pojawiła się w Polsce niedawno, bo dopiero kilka lat temu. Spin-offy to małe przedsiębiorstwa, zazwyczaj jedno lub kilkuosobowe, tworzone przez absolwentów bądź pracowników naukowych wyższych uczelni. Czym zwykłe przedsiębiorstwo różni się od spin-offa? Ten ostatni tworzony jest we współpracy z daną uczelnią i jest od niej uzależniony. Owa zależność może polegać na przykład na wykorzystaniu wyposażenia laboratorium należącego do jednostki macierzystej lub jej zasobów naukowych.
Potocznie często spin-offem określa się każdą firmę zakładaną przez studentów czy pracowników uczelni, nawet jeśli nie jest ona w żaden sposób z uczelnią związana. Tymczasem właściwa nazwa takiego przedsiębiorstwa to spin-out. Z oczywistych więc względów polskie uczelnie angażują się w tworzenie wyłącznie spin-offów. Angażują, a właściwie dopiero angażować będą.

Potrzeba na Mazowszu
Prym w tej działalności wiedzie Kraków, który od trzech lat zachęca studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego do tworzenia własnych przedsiębiorstw. Po piętach dawnej stolicy depcze Łódź, a na szarym końcu znajduje się Warszawa. - Uniwersytet Warszawski, a właściwie Uniwersytecki Ośrodek Transferu Technologii, pracuje nad stworzeniem odpowiednich regulacji i procedur - mówi Renata Olejnik z UOTT UW. - Przeszkodą w tworzeniu tego typu spółek jest sprzeczność pomiędzy ustawami o szkolnictwie wyższym i o finansowaniu nauki - dodaje. Uczelnia publiczna nie może finansować prywatnych firm, jakimi są powstające powoli spin-offy. Rozwiązaniem jest pozyskanie przez uczelnię funduszu kapitałowego.
Nie ma ograniczeń co do tego, kto może założyć spin-offa i jaką dziedzinę wiedzy będzie reprezentować jego właściciel. Najważniejsze to mieć dobry, oryginalny pomysł, którego urzeczywistnienie będzie możliwe do spełnienia. - Za każdym razem uczelnia ponosi pewne ryzyko. Zawsze jednak musi być określony zasób wiedzy, której wartość stopniowo rośnie, wiedzy, która jest potrzebna kolejnym klientom - mówi Maciej Czarnik, koordynator w Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu Jagiellońskiego. Najważniejsze jest odpowiednie promowanie swojej działalności. Niełatwo jest przekonać ludzi do czegoś nowego. Pomagać w tym może między innymi jednostka macierzysta. - Pierwsze zlecenia pojawiły się właśnie dzięki ludziom z UJ - mówi Magdalena Kulczycka, która prowadzi firmę MicroBioLab, zajmującą się analizami biologicznymi. - Na początku wszystko działa trochę na zasadzie poczty pantoflowej - dodaje.
Uczelnia pomoże rozkręcić biznes
Osoby, które weszły w spółkę ze swoją uczelnią macierzystą podkreślają, że więcej jest zalet takiego powiązania niż jego negatywnych aspektów. To uczelnia załatwia formalności, opłaca składki ZUS przez pierwsze miesiące, pomaga w zdobyciu pierwszych zleceń, a przede wszystkim udostępnia często bardzo drogi i nowoczesny sprzęt. Wszystko działa na zasadzie umowy cywilno-prawnej.
Młodzi przedsiębiorcy, którzy zdecydowali się na tę formę współpracy z uczelnią wyższą podkreślają, że taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Większość z nich czeka na rozwinięcie skrzydeł i rozpoczęcie samodzielnej, niezależnej działalności naukowo-badawczej. - Odcięcie się od jednostki macierzystej to naturalna droga rozwoju firmy - mówi Piotr Zygmunt, właściciel firmy BIOSPEKT, spin-offu zajmującego się analizami chemicznymi i biologicznymi. Poza tym, spin-off to nie tylko harmonijne współdziałanie młodego naukowca-przedsiębiorcy z uczelnią. Problematyczny jest na przykład niepełny i nieciągły dostęp do laboratoriów. To jednak jak w życiu: od czegoś trzeba zacząć.
Uczelnie popierają taką postawę. Na przykład Uniwersytet Jagielloński wychodzi z założenia, że jego rola polega na promowaniu przedsiębiorstwa i wypożyczaniu sprzętu - co będzie dalej, to już zależy od naukowca. - Naszym spin-offom udzielamy dużego kredytu zaufania, użyczamy logo, naukowcy podczepiają się pod uniwersytet - mówi Maciej Czarniak. - Dzięki temu dajemy sygnał potencjalnym klientom, że warto skorzystać z usług spin offu. Uczelnia jest wiarygodna, więc i dany spin-off jest wiarygodny - dodaje.
Prestiż, opieka nad naszym małym biznesem, możliwość darmowego korzystania z zaplecza naukowego cenionych polskich uczelni - kuszące. W Polsce spin-offów wciąż jest jednak bardzo mało. Dlatego warto szukać pomysłów i wdrażać je w życie. Bo to, że komercjalizacja wiedzy jest szansą na rozwój polskiej nauki i młodych polskich naukowców, nie ulega wątpliwości.
Joanna Bałdyga
Dołącz do nas na FACEBOOK.COM