Od 2011 roku w budynku przy Płockiej 13 swoją siedzibę ma Narodowe Centrum Kultury. Organizując wystawę „Płocka 13 – u źródeł polskiej fonografii” organizatorzy chcą pokazać lata świetności oryginalnego "Odeonu", a tym samym przybliżyć historię początków polskiej fonografii oraz losy jednego z niewielu zachowanych obiektów przedwojennej Woli.
Na wystawie, której tematem jest fonografia, nie mogło zabraknąć muzyki. Oryginalne odeonowskie płyty, odtwarzane na zabytkowym gramofonie zabrzmią 2 kwietnia na wernisażu, a także w trakcie trzech specjalnych pokazów - 12.04, 19.04, 27.04 o godzinie 17.00. Przez cały czas trwania wystawy, zwiedzający będą mogli posłuchać cyfrowych kopii przedwojennych nagrań.
Większość eksponatów pochodzi z kolekcji znawcy przedwojennej fonografii, dr. Tomasza M. Lerskiego, który razem z muzykologiem i dziennikarzem, Maciejem Łukaszem Gołębiowskim jest kuratorem wystawy. Scenografię przygotował Artur Gosk, a za oprawę plastyczną i graficzną odpowiedzialna jest Edyta Ołdak.
Partnerami wystawy są: Dantex S.k., Muzeum Techniki i Przemysłu NOT, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Państwowe w Warszawie, Narodowe Archiwum Cyfrowe oraz Warner Music Poland.
Patronat medialny: TVP Kultura.
Płocka 13 to szczególny adres dla polskiej kultury. Dzisiejsza siedziba Narodowego Centrum Kultury, przed wojną była własnością Polskich Zakładów Fonograficznych "Odeon", filii międzynarodowego koncernu fonograficznego Electric and Musical Industries (EMI) . Tu działały również firmy "Parlophon", "Homocord" i "Columbia".
Na szybko rozwijającą się przemysłową część Woli, nieopodal fabryki Ursus i zakładów Franaszka, w latach 30. przybywały największe gwiazdy ówczesnej sceny i estrady. Na Płockiej 13 powstały nagrania wielkich polskich artystów - Bronisława Hubermana, Jana Kiepury, Stanisławy Korwin-Szymanowskiej, Stanisława Gruszczyńskiego, Eugeniusza Mossakowskiego, Adama Dobosza czy Ignacego Dygasa. Dla "Columbii" nagrywała tu Wielka Orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Osobnym rozdziałem były wspaniałe nagrania muzyki rozrywkowej i lekkiej, w wykonaniu np. Małej Orkiestry Polskiego Radia, dyrygowanej przez Zdzisława Górzyńskiego. Ponadto niezliczone płyty piosenkarzy, na czele z takimi gwiazdami, jak Hanka Ordonówna, Wiera Gran, Eugeniusz Bodo, Andrzej Bogucki, Tadeusz Olsza, Adolf Dymsza, Albert Harris, Janusz Popławski, Stanisława Nowicka, czy Mieczysław Fogg (solo lub z Chórem Dana). Na płytach z Płockiej nabyć można było nagrania muzyki wojskowej, pieśni narodowych i patriotycznych, fragmenty wielkich dzieł literackich w wykonaniu wielkich aktorów, wreszcie folklor, nagrania kabaretowe. Ale też całe opery, płyty nagrane na Festiwalu w Bayreuth, kolędy, chorał gregoriański, czy ofertę dla mniejszości narodowych - liczne nagrania kantorów synagogalnych, chórów cerkiewnych itd.
Zakład był w pełni samodzielny. Na miejscu powstawały nie tylko nagrania, ale również wykonywano matryce i tłoczono gotowe płyty na prasach półautomatycznych. "Odeon", jako firma niemiecka, działał także w czasie okupacji. Zarządzany przez urzędnika specjalnie powołanego przez władze okupacyjne. Najpewniej dlatego budynek przetrwał do wiosny 1945 roku niemal niedraśnięty. W aktach Biura Odbudowy Stolicy zachowały się protokoły komisji oceniającej stan nieruchomości. Wkrótce po drobnym remoncie, na Płockiej znów ruszyły prasy. Na początku pod przedwojenną nazwą, potem pod kilkoma innymi, ale już zawsze jako firma państwowa. Zgodnie z kolejnymi dekretami nowych władz, najpierw przejęto majątek jako opuszczony i poniemiecki, a następnie usankcjonowano działalność firmy fonograficznej, na mocy ustawy o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej.
Na gruzach przedwojennego przedsiębiorstwa nowa władza rozpoczęła produkcję korzystając z czynnych pras i zachowanych matryc. Firma, którą ostatecznie nazwano "Polskie Nagrania", działała przy Płockiej aż do roku 1990. Wtedy całość produkcji i biura przeniesiono do nowego, okazałego gmachu przy Goleszowskiej 6.
Dziś z tej historii niewiele można zobaczyć. Budynek w latach 90. był niemal ruiną. Kapitalny remont nadał mu funkcję biurową, zaadaptowano poddasze, stworzono parterową przybudówkę, zlikwidowano ogrodzenie oraz oddano teren od strony podwórza, gdzie kiedyś znajdowały się parterowe budynki produkcyjne i magazynowe. Wciąż jednak, przychodząc do Narodowego Centrum Kultury, można wejść na piętro po oryginalnej, przedwojennej klatce schodowej z zachowaną dębową balustradą. Tymi schodami do studia nagraniowego chodziły największe gwiazdy międzywojnia.