Hydrozagadka zaprasza:
10.02.2009 (wtorek)
Koncert zespołu Folder + Bart Wołyniec
start: 20
wjazd: 10 zł
Folder powstał jesienią 2006 r. z inicjatywy Jędrka Chrapka (bas), Marcina Miśkiewicza (perkusja), Mariusza Kużownika i Michała Wasilewskiego, niegdyś członka zespołu eM (gitary).
Po wyjeździe Michała na Wyspy dołączyła do zespołu Asia Kuźma. Od pierwszej próby okazało się, że współpraca przebiega znakomicie i z każdym spotkaniem jest coraz lepiej. Owocem kilkumiesięcznej pracy jest epka 'Inside', która spotkała się z ciepłym przyjęciem internautów w Polsce i za granicami naszego kraju. Muzyka, którą gra Folder balansuje na granicy szeroko pojętego indie-rocka z gęstym brzmieniem, opartym na oryginalnych partiach gitar.
Muzycy Folderu konstruują znakomite kompozycje - jest w nich wszystko, co powinno być w takiej muzyce: wpadające w ucho od pierwszego razu melodie, podkreślone liniami wokalnymi, miękkie, ciepłe partie gitar i wyrazista gra sekcji rytmicznej, nadająca poszczególnym piosenkom sporą dynamikę. I jest jeszcze jedno - niezwykły głos wokalistki. Jednocześnie łagodny i mocny, miękki i poruszający, idealnie dopasowany do takiej muzyki.
Bartłomiej Wołyniec, półpełny multiinstrumentalista, dwukrotnie usunięty ze szkoły muzycznej. Wokalista, songwriter, gra na fortepianie, gitarze, basie, kontrabasie i perkusji.
Zaczął zajmować się muzyką, bo był za niski na bramkarza (171 cm). Dysponuje głosem o rozpiętości czterech oktaw (razem z falsetem). Do chóru szkolnego nie przyjęto go ze względu na płeć. Udzielał się w zespołach funkowych, metalowych, punkowych, latino, jazzowych i big bandzie. Jego inspiracje rozciągają się od noise'u po jazz przechodząc przez new romantic, rock, alternatywę. Jako twórca solo bywa porównywany do Johna Frusciante.
Sposoby wyrażenia siebie zmieniały się wraz z nauką gry na różnych instrumentach, zależnie od tego czy John Frusciante zatykał cewki jego głośników, czy to Jaco Pastorius sączył sie delikatnie i z gracją ustępując potem miejsca Coltrane'owi. Trans muzyki Moby'ego zapętlał umysł, który uwalniała luźna kompozycja utworów Jeffa Buckleya i The Mars Volta.
Ta muzyka jest tworzona z dystansem, bez szczeniackiej naiwności, bez opowieści o dziewczynach na jedną noc.
dodane przez hydro666