Festiwal Ad hymnos ad cantus, Muzyka Staropolska w Zabytkach Warszawy ma ciekawą historię, sięgającą 1979 roku. Idea narodziła się wcześniej i ewoluowała od myśli organizowania koncertów poświęconych dawnej muzyce polskiej i obcej, do imprezy prezentującej wyłącznie twórczość naszych kompozytorów.
Połączenie zabytków
architektonicznych Warszawy, których tak mało przetrwało w pierwotnej swej
postaci do naszych czasów, z nie rozeznaną jeszcze wówczas twórczością muzyczną
było przedsięwzięciem nie tylko odważnym, ale i dość ryzykownym. Pomysłodawców
nurtowały pełne niepokoju pytania: czy wystarczy tej muzyki na wypełnienie nią
programów kolejnych koncertów, czy zainteresuje ona słuchaczy, czy swą
atrakcyjnością przyciągnie ich do sal koncertowych?
Hasło
Festiwalu, zapożyczone z tytułu jednego z koncertów wokalno-instrumentalnych o.
Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego, twórcy działającego pod koniec XVII wieku,
obok znaczenia literackiego kryło także pewien sens symboliczny. Tak jak znikome
mamy wiadomości o tym kompozytorze, tak też fragmentaryczna była wówczas nasza
wiedza o staropolskiej kulturze muzycznej. Tak więc Festiwal stawiał sobie dwa
zadania do spełnienia: przybliżyć odkrywaną historię i upowszechniać twórczość.
Oba nie byłyby wykonalne bez pewnych bodźców inspirujących do takich działań,
których trud realizacji podjęło grono współpracującym z Festiwalem muzykologów.
Na
lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku przypada okres budzenia się zainteresowań melomanów
i wykonawców muzyką dawną. Powstaje wówczas szereg zespołów, czynione są próby
spojrzenia na dawną twórczość z nieco innego punktu widzenia niż to było dotąd,
rośnie zainteresowanie przeszłością. Rozpoczyna się wielki proces dochodzenia
do prawdy poprzez głębsze wniknięcie w istotę tej odległej twórczości,
rządzącej się swoimi prawami, nie zawsze dziś zrozumiałymi, i przez to
trudnymi. W ślad za tym intensyfikują się wysiłki w celu dotarcia do
zachowanych jeszcze tu i tam rękopisów pozostałych po kapelach muzycznych, świadkach
tradycji, a niekiedy także minionej świetności. Słuchacze coraz częściej
dowiadują się o nowych odkryciach. Pojawiają się nieznane dotąd nazwiska. Okazuje
się, że nie tylko Fryderyk Chopin wyrósł z tej ziemi, ale cała armia jego
poprzedników, z pewnością nie tak genialnych jak on, ale przecież także
zasłużonych w jakiś sposób w krzewieniu rodzimej kultury muzycznej.
Festiwal jako
jedyny w Polsce od początku wziął na siebie ogromny ciężar upowszechniania tej nieznanej
twórczości. Trudne to zadanie spełniał i spełnia z powodzeniem, chociaż
niejednokrotnie zastanawiano się nad tym, że przecież o wiele łatwiej byłoby
propagować także twórczość obcą. Jedynym ustępstwem poczynionym w tym kierunku
przez dyrektora artystycznego Festiwalu Stefana Sutkowskiego było wzbogacenie
programów o dzieła kompozytorów obcych działających w Polsce i komponujących na
użytek naszych zespołów. Tak poszerzona formuła Festiwalu obowiązuje do dziś
dnia.
Od samego początku konsekwentnie realizowana
była zasada prezentacji dzieł należących do twórczości dawnej (monodia, wczesna
polifonia) oraz późniejszej obejmującej koncerty wokalno-instrumentalne,
większe formy muzyki religijnej takie jak msze, nieszpory, litanie, muzykę
czysto instrumentalną po opery. To propozycje – jak można sądzić – satysfakcjonujące niemal wszystkich bywalców
festiwalowych koncertów.
Czasy nowsze,
bliższe nam, zakreślono granicą sięgającą po epokę chopinowską. Twórczość tego
genialnego Polaka stanowi bowiem cezurę nie tylko w chronologii dziejów muzyki
polskiej. Era przedchopinowska to inny świat, nie tylko od strony samego
warsztatu kompozytorskiego, ale także estetyki, upodobań kształtowanych
określonymi uwarunkowaniami. W tej estetyce i konwencji tkwił jeszcze w pełni nauczyciel
Fryderyka Chopina –
Józef Elsner, którego opera Echo w lesie znalazła
się w programie pierwszego Festiwalu. Ale z biegiem lat wraz z postępującym
rozwojem samej muzyki zmieniało się także nasze poczucie dawności. Toteż
musiały ulec korekcie poprzednie ustalenia, a granice przesunięte bliżej
współczesności. Z czasem w programach znalazły się więc utwory samego Fr. Chopina,
a później M. Kamieńskiego, K. Kurpińskiego, A. Kątskiego, K. Lipińskiego, F. Mireckiego,
I.F. Dobrzyńskiego, St. Moniuszki, M.K. Ogińskiego, J. Zarębskiego i in.
Głównym i podstawowym składnikiem programów pozostała jednak muzyka baroku, bo
to przecież ona decyduje o charakterze Festiwalu. Ten fakt ma niewątpliwie swój
związek z powołaniem do życia w 1984 r. Ośrodka Dokumentacji i Badań Dawnej
Muzyki Polskiej Warszawskiej Opery Kameralnej (o założeniach i działalności tej
placówki piszę w oddzielnym szkicu). To właśnie dzięki odkryciom pracowników
Ośrodka i ich opracowaniom, w programach Festiwali znalazły się, i w dalszym ciągu
są umieszczane, nowoodkryte kompozycje autorów już znanych, jak i twórczość
kompozytorów, o których próżno by szukać jakichkolwiek wiadomości w dostępnych podręcznikach
i encyklopediach. Należy także dodać, że każdego roku przynajmniej jeden z
koncertów festiwalowych poświęcony jest prawykonaniom.
Kolejne
edycje Festiwalu stały się z czasem swoistym forum upowszechniania najnowszych
odkryć muzyki polskiej. To swego rodzaju dźwiękowa historia uzupełniana na
bieżąco, pisana przez badaczy najbardziej kompetentnych, bo sięgających do samych
źródeł. W ten sposób w świadomości melomanów zaistnieli tacy twórcy jak: J. Bolechowski,
B. Bohdanowicz, I. Daniecki, W. Dankowski, J. Engel, M. Felklewic, Sz.F. Lechleitner,
J. Luna, A. Milwid, Piotr z Grudziądza i Wincenty z Kielczy - pierwszy znany z
nazwiska kompozytor polski, M. Radziwiłł, P. Siefert, J. Staromieyski, Wisław z
Rugii, H.M. Wronowicz, F. Ścigalski, M. Żebrowski i wielu innych.
Wzbogacona została o nowe dzieła twórczość
przedstawicieli późnego renesansu i baroku: K. Borka, G.G. Gorczyckiego, B. Pękiela,
M. Mielczewskiego, Fr. Liliusa, D. Stachowicza, J. Różyckiego. Przybliżono twórcze osiągnięcia J. Elsnera i jego uczniów,
w szczególności I.F. Dobrzyńskiego, a także J. Zarębskiego – ucznia F. Liszta, M.
Szymanowskiej uwielbianej przez J.W. Goethego, F. Lessla oraz oświeconych amatorów
piszących “dla pokrzepienia serc”… Dorobek niektórych kompozytorów pozwolił na
ukazanie w cyklu koncertów monograficznych ich cech indywidualnych. Jedno jest
pewne, dzięki Festiwalowi zmienia się w świadomości słuchaczy nie tylko
dotychczasowy obraz historii naszej kultury muzycznej, ale przede wszystkim dokonuje
się rzetelna ocena tego dziedzictwa.
Nowe
spojrzenie na naszą twórczość było możliwe m.in. dzięki licznym zespołom
wykonawczym, którym powierzono trud prawykonań. Obok muzyków Warszawskiej Opery
Kameralnej, solistów, chóru oraz grającego na dawnych instrumentach zespołu Musicae Antiquae Collegium Varsoviense, którego
historia sięga roku 1957 (to już trzecie pokolenie muzyków tworzy ten zespół!),
wystąpiły w czasie Festiwalu prawie wszystkie liczące się krajowe zespoły
muzyki dawnej. Gościliśmy także wykonawców z zagranicy: Czech, Niemiec,
Francji, Szwajcarii, Rosji.
Wprawdzie
twórczość kompozytorów polskich znajduje się w centrum zainteresowań
programowych organizatorów Festiwalu, to pozbawienie jej naturalnych powiązań z
twórczością europejską byłoby błędem i wielkim zubożeniem. Dlatego też w
programach znajdujemy także utwory związane w jakiś sposób z Polską, bądź też
stanowiące dorobek kompozytorki cudzoziemców u nas działających. Bliskie i
ścisłe kontakty np. kapel Zygmunta III Wazy i jego syna Władysława IV z
Włochami upoważniają do prezentacji wielu wybitnych dzieł należących do
dziedzictwa włoskiego. Znane powszechnie upodobania Władysława IV do opery
zrodziły pomysł prezentacji tego właśnie dorobku, a w konsekwencji doprowadziły
do zorganizowania Festiwalu Oper
Barokowych, który w sposób naturalny rozszerza formułę Festiwalu Ad hymnos ad cantus o dzieła sceniczne. Czasy
saskie przyniosły kontakty z muzyką dworu w Dreźnie i co za tym idzie bliższą
znajomość twórczości niemieckiej, która w coraz większym zakresie wypełnia
programy koncertów.
Organizowany
każdego roku wczesną jesienią, we wrześniu Festiwal Ad hymnos ad cantus, Muzyka Staropolska w Zabytkach Warszawy wrósł
w tradycję muzyczną miasta. Przez to, że jest imprezą kameralną, obliczoną na
ograniczoną ilość słuchaczy, nabrał cech sztuki elitarnej. I tak zapewne jest
odbierany przez coraz liczniejsze grupy słuchaczy-cudzoziemców, dla których
grana tu muzyka przez swą inność i stylistyczną odmienność ciągle jeszcze jest
zaskoczeniem, a więc tym samym wartą poznania i zgłębienia. Oto kolejny aspekt
Festiwalu pozwalający poznać Polskę tym razem od strony jej tradycji
muzycznych.
Koniec wieku XX zbiegł się z ważnymi dla kultury polskiej
rocznicami. W roku 1996 obchodziliśmy 400. rocznicę stołeczności Warszawy. W
odróżnieniu od bogatych w fakty historyczne relacji o kulturze muzycznej
Warszawy za panowania Wazów, ilość zachowanych do naszych czasów utworów jest
mniej niż skromna. Toteż nie było łatwo, godnie i z odpowiednim splendorem
uczcić tą okrągłą rocznicę. Zaprezentowano więc w programie XVIII Festiwalu
utwory kompozytorów tu działających, takich jak
B. Pękiel, M. Mielczewski; wykonano po raz pierwszy Dialogi K.
Förstera jun. Osobny koncert wypełniło wykonanie przez Chór WOK dwóch mszy A.
Stabilego i anonimowej Missa pro defunctis z jedynego, zachowanego
warszawskiego zabytku z przełomu XVI i
XVII w. tzw. Liber missarum, spisanego przypuszczalnie dla
muzyków królewskich lub kapeli katedralnej Św. Jana. Twórczość obcą
reprezentowały dzieła T. Meruli, organisty na dworze królewskim w Warszawie. W
Roku 1997 przypadły uroczyści 1000-lecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Rocznica
ta była okazją do przypomnienia twórczości jemu poświęconej, a obejmującej
dzieła od monodii – takie jak Officium „Benedic regem cunctorum”,
poprzez drobne utwory polifoniczne z XVI-XVIII wieku, aż po anonimową Missa
S. Adalberti i Matutinum F. Ścigalskiego.
Jubileuszowy – XX Festiwal Muzyki Staropolskiej wypełniły
utwory F. Chopina, I. F. Dobrzyńskiego i monumentalne dzieło J. Elsnera – Passio
Domini Nostri Jesu Christi op. 65, powtórzone także w ramach XXI Festiwalu
rok później i w roku 2001. W 150 rocznicę śmierci Fryderyka Chopina i z okazji
Roku Chopinowskiego poświęcono Festiwalowe koncerty pamięci nauczyciela
Fryderyka i jego kolegom. Wiek XX zakończył się prezentacją twórczości K.
Lipińskiego, N. Paganiniego i G. Rossiniego. Jubileuszowy, XX Festiwal był
jednocześnie ostatnim organizowanym w terminie wrześniowym.
Począwszy od XXI Festiwalu koncerty przeniesiono na wiosnę. Z
przyczyn finansowych zaznaczyła się także wyraźnie tendencja do prezentowania
muzyki kameralnej, kosztem oratoryjno kantatowej, a także podporządkowanie
programu jednemu wykonawcy, co miało miejsce podczas XXII Festiwalu, lub
jednemu kompozytorowi. W programie XXIII Festiwalu, który odbył się na początku
kwietnia 2001 znalazły się utwory kameralne J. Elsnera i znana już jego Pasja.
Z braku odpowiednich funduszy znikły z programów premierowe prezentacje nowo
odkrywanych utworów polskich, głównie muzyki oratoryjno kantatowej. To wielka
szkoda, gdyż jednym z atutów wyróżniających warszawskie koncerty od innych tego
typu imprez, były właśnie prezentacje wzbogacające świadomość słuchaczy o nowe
doświadczenia repertuarowe.
Choć niedostatki finansowe są nieodłącznym składnikiem
działalności artystycznej, to nie przypuszczaliśmy, że w pewnym momencie
zabraknie pieniędzy na kontynuowanie idei festiwalowej. A jednak tak się stało.
Na kilka lat Festiwal Ad hymnos ad cantus
zniknął z życia muzycznego Warszawy.
Dziś, jego idee odradzają się. Wspólnie z Fundacją Pro Musica
Camerata organizowana jest jego
kolejna, wrześniowa edycja Tadeusz Maciejewski