"Wyobrażam sobie Feuerbacha jako niepozornego mężczyznę w średnim wieku. Nie wygląda na artystę, przeciwnie: ogromnie zalękniony, dokłada wszelkich starań, żeby wyglądać jak zwyczajny obywatel, jak ktoś mający zawód, który wymaga zachowania pełnej powściągliwości i powagi. Jego sposób wyrażania się cechuje maniacka pedanteria.
Mówi z lekką egzaltacją, przeciągając chwilami sylaby i podnosząc przy tym głos w taki sposób, jakby dźwięk chciał się uwolnić od słowa i sam zawładnąć głosem. (...) Daje się zauważyć, że jest wirtuozem w sztuce naśladowania: wystarczy mu nagła zmiana pozycji, jeden gest, żeby stworzyć określoną postać. Mimo wielkiego ożywienia i ujawniającej się niekiedy pełnej patosu pychy, zdradza usposobienie głęboko depresyjne: zagubiony człowiek w pustym pokoju bez okien" - tak w didaskaliach bohatera swej sztuki „Ja, Feuerbach” - wspaniałego traktatu o teatrze, goryczach i satysfakcjach, śmiesznościach i wzlotach, wreszcie o nędzy - charakteryzuje Tankred Dorst.
Tytułowa postać dramatu (zupełnie niezwiązana z dziewiętnastowiecznym filozofem materialistą Ludwikiem) - aktor to człowiek przegrany, który z żarliwą wiarą w siłę aktorskiej kreacji żył dla mitu, który nie oddzielał sceny od życia.
„...Kimże ja jestem? Jestem
nikim, jestem zerem, jestem człowiekiem zerowym...” - to świadomość artystyczna
bohatera, a także ta codzienna, zwyczajna, ludzka. Jego tragedia polega na
niemożności realizowania się w świecie, w życiu, w sztuce. Dlaczego? Z powodu
otaczającej go arogancji i problemów w znalezieniu właściwych relacji między
sobą a innymi. „...aktor chce pracować, chce pokazać, co sobie przez noc
przemyślał (...), a reżyser każe mu czekać...!”
„Ja, Feuerbach” w teatrze
Druga Strefa to koncert dla wytrawnego solisty – Tomasza
Zaroda.
7, 8 lutego, g.
20.00
Teatr Druga Strefa,
Warszawa
Bilety - 30 zł: www.ticket-art.pl