Warszawski Aktyw Artystów zaprasza na wystawę Jacka Martkiewicza. Twórczość Jacka Markiewicza nie jest przyjemna. Przeciwstawia religijnym wątkom fizjologię i seksualność ludzkiego ciała. Czyni to w sposób drastyczny i obsceniczny, dbając o estetyczny szok widza. Jacek Markiewicz stawia ludzi w kłopotliwych sytuacjach. Wikła ich w wydarzenia, których woleliby uniknąć nie tylko jako uczestnicy, ale nawet jako obserwatorzy
Jacek Markiewicz nie lubi klasycznych wnętrz galerii, bo sugerują grzeczność, czyli nijakość. Woli wystawiać w miejscach mniej oficjalnych, ciemniejszych, bardziej podejrzanych. Jego proste instalacje składają się zazwyczaj z filmów i fotografii. Ich bohaterami są również osoby podejrzane – sam artysta, wynajęte z agencji prostytutki lub przestępcy. Markiewicz ceni sobie skrajną prostotę - do swych instalacji używa nieskomplikowanych metalowych konstrukcji i innych elementów życia codziennego: szklanych blatów, plastikowej folii, starych ubrań, zużytych materaców. Wszystko to składa tak, by wywoływać skojarzenia z najbardziej fizjologicznie pojętym seksem, przemianą materii, okresem dojrzewania, starością, śmiercią.
Jacek Markiewicz to prawdopodobnie najbardziej sado-masochistyczny artysta polski. Znęca się nad widzem, jego percepcją i układem nerwowym. W jednym z wywiadów powiedział, że robi tak z zemsty za to, że musi prowadzić takie życie, a nie inne. Że musi robić rzeczy, których nie lubi robić, zamiast robić rzeczy, na jakie mu jego życie nie pozwala. Jacek Markiewicz nie wierzy, że świat jest piękny. Stwierdził, że nie może wierzyć, bo po aktach wiary musiałby wracać do rzeczywistości, która jest okropna, obrzydliwa, chwilami wręcz nie do zniesienia.